Miesiąc później.
*Martyna*
Budzę się. Patrzę, która godzina. 6:20, Piotrek jeszcze śpi. Schodzę na dół do łazienki. Patrzę w lustro. Źle się czuję i jestem strasznie blada. Nagle zaczynam czuć się gorzej... Podbiegam do klozeta i wymiotuję...
*Piotrek*
Budzę się. Nie ma obok mnie Martyny. Na dole słychać dziwne odgłosy. Schodzę na dół. Ktoś jest w łazience.
-Martynka? -pukam.
-Tak?... -odpowiada.
Szarpię za klamkę.
-Wszystko ok? Mogę wejść?
-Tak... Wszystko ok.
-Wpuścisz mnie?
-Za 10 minut wyjdę
-Ale napewno wszystko dobrze?
-Tak...
10 minut później.
Martyna wychodzi z łazienki. Wstaję.
-Kochanie, czemu jesteś taka blada??
-Coś mi zaszkodziło
-To pójdziesz do lekarza
-Ale ja się dobrze czuję!
-Nie wyglądasz..
-No dobra, źle się czuję, może faktycznie pójdę...
Dotknąłem jej czoła.
-Rozpalona jesteś-powiedziałem, po czym wyciągnąłem z szafki w kuchni termometr i zmierzyłem jej temperaturę.
-37, 7° Masz stan podgorączkowy.
-Idę się przebrać.
Poszła na górę i po pięciu minutach zeszła ubrana po prostu prześlicznie, w sumie jak zawsze.
*Martyna*
Budzę się. Patrzę, która godzina. 6:20, Piotrek jeszcze śpi. Schodzę na dół do łazienki. Patrzę w lustro. Źle się czuję i jestem strasznie blada. Nagle zaczynam czuć się gorzej... Podbiegam do klozeta i wymiotuję...
*Piotrek*
Budzę się. Nie ma obok mnie Martyny. Na dole słychać dziwne odgłosy. Schodzę na dół. Ktoś jest w łazience.
-Martynka? -pukam.
-Tak?... -odpowiada.
Szarpię za klamkę.
-Wszystko ok? Mogę wejść?
-Tak... Wszystko ok.
-Wpuścisz mnie?
-Za 10 minut wyjdę
-Ale napewno wszystko dobrze?
-Tak...
10 minut później.
Martyna wychodzi z łazienki. Wstaję.
-Kochanie, czemu jesteś taka blada??
-Coś mi zaszkodziło
-To pójdziesz do lekarza
-Ale ja się dobrze czuję!
-Nie wyglądasz..
-No dobra, źle się czuję, może faktycznie pójdę...
Dotknąłem jej czoła.
-Rozpalona jesteś-powiedziałem, po czym wyciągnąłem z szafki w kuchni termometr i zmierzyłem jej temperaturę.
-37, 7° Masz stan podgorączkowy.
-Idę się przebrać.
Poszła na górę i po pięciu minutach zeszła ubrana po prostu prześlicznie, w sumie jak zawsze.
-Ślicznie wyglądasz -komplementuję.
-Dziękuję, teraz ty idź się ubrać!
-Ok
Poszedłem na górę.
*Martyna*
Postanowiłam, że pójdę do Hanny Sikory, która jest lekarzem. Zadzwoniłam do niej
Rozmowa Hany i Martyny.
-Halo?
-No cześć, to ja, Martyna
-Ooo! Hej! Co tam?
-Potrzebuję wizyty u Ciebie
-No dobrze, o której Ci pasuje?
-Obojętnie
-Pasuje Ci o 12:00, w moim gabinecie?
-Tak
-No dobrze, to pa
-Do zobaczenia
Piotrek właśnie zszedł. Zrobił śniadanie i zjedliśmy.
7:50
-Pa kochanie, idę do pracy
-Pa... O której wracasz?
-Pewnie około 18:00
-Aha, no oki
-A na którą masz do lekarza?
-12:00
-Zawieźć Cię?
-Nie, nie trzeba
-Oki, to pa pa
-Paa...
Piotrek wyszedł. Ja poszłam do salonu i włączyłam telewizję.
11:30
Zaczęłam się szykować do wyjścia, zabrałam torebkę, a do niej włożyłam, telefon, dowód osobisty, pieniądze, długopis do podpisania dokumentów, wyniki ostatnich badań oraz torbę na zakupy i pekę, bo mam zamiar udać się na zakupy. Zmierzyłam jeszcze na szybko gorączkę. O! 36,8°. Ubrałam się i wyszłam. Dotarłam tam w 15 minut. Weszłam do Szpitala (Gabinet Hanny znajduje się w szpitalu, obok, którego pracuję) Czekam w poczekalni około 5 minut. Wychodzi Hana.
-Cześć! Wchodź.
-Hej-wchodzę, Hana zamyka drzwi i udajemy się do takiego jakby kantorka.
-No to, co Cię sprowadza do mnie?
-No...rano miałam prawie gorączkę, wymiotowałam i brzuch mnie bolał, a teraz gorączka mi zeszła a brzuch mnie nadal boli...
-Rozumiem, a gdzie dokładnie Cię boli?
-W podbrzuszu...
Hana się uśmiecha.
-Co?-pytam nie domyślna.
-Jesteś ratownikiem medycznym, nie rozpoznajesz tych objawów?
-No...chyba nie...nie wiem
-Zapewne jesteś w ciąży-mówi i zauważa wielkie zaskoczenie.-Ale spokojnie to tylko diagnoza, sprawdzimy na USG. Przejdź na fotel i wykonam badanie.
-Już się boję!
-Nic się nie bój, jak coś to ja, Ola (Zapała) albo Basia Ci doradzimy
Hana zaczęła wykonywać badanie. Po chwili milczenia powiedziała.
-Diagnoza była strzelona w dziesiątkę! Gratuluję Ci Martynka, jesteś w ciąży, zobacz tu-wskazała palcem na ruszającą się kuleczkę na ekranie.-To jest około 6 tydzień.
-Dziękuję, teraz ty idź się ubrać!
-Ok
Poszedłem na górę.
*Martyna*
Postanowiłam, że pójdę do Hanny Sikory, która jest lekarzem. Zadzwoniłam do niej
Rozmowa Hany i Martyny.
-Halo?
-No cześć, to ja, Martyna
-Ooo! Hej! Co tam?
-Potrzebuję wizyty u Ciebie
-No dobrze, o której Ci pasuje?
-Obojętnie
-Pasuje Ci o 12:00, w moim gabinecie?
-Tak
-No dobrze, to pa
-Do zobaczenia
Piotrek właśnie zszedł. Zrobił śniadanie i zjedliśmy.
7:50
-Pa kochanie, idę do pracy
-Pa... O której wracasz?
-Pewnie około 18:00
-Aha, no oki
-A na którą masz do lekarza?
-12:00
-Zawieźć Cię?
-Nie, nie trzeba
-Oki, to pa pa
-Paa...
Piotrek wyszedł. Ja poszłam do salonu i włączyłam telewizję.
11:30
Zaczęłam się szykować do wyjścia, zabrałam torebkę, a do niej włożyłam, telefon, dowód osobisty, pieniądze, długopis do podpisania dokumentów, wyniki ostatnich badań oraz torbę na zakupy i pekę, bo mam zamiar udać się na zakupy. Zmierzyłam jeszcze na szybko gorączkę. O! 36,8°. Ubrałam się i wyszłam. Dotarłam tam w 15 minut. Weszłam do Szpitala (Gabinet Hanny znajduje się w szpitalu, obok, którego pracuję) Czekam w poczekalni około 5 minut. Wychodzi Hana.
-Cześć! Wchodź.
-Hej-wchodzę, Hana zamyka drzwi i udajemy się do takiego jakby kantorka.
-No to, co Cię sprowadza do mnie?
-No...rano miałam prawie gorączkę, wymiotowałam i brzuch mnie bolał, a teraz gorączka mi zeszła a brzuch mnie nadal boli...
-Rozumiem, a gdzie dokładnie Cię boli?
-W podbrzuszu...
Hana się uśmiecha.
-Co?-pytam nie domyślna.
-Jesteś ratownikiem medycznym, nie rozpoznajesz tych objawów?
-No...chyba nie...nie wiem
-Zapewne jesteś w ciąży-mówi i zauważa wielkie zaskoczenie.-Ale spokojnie to tylko diagnoza, sprawdzimy na USG. Przejdź na fotel i wykonam badanie.
-Już się boję!
-Nic się nie bój, jak coś to ja, Ola (Zapała) albo Basia Ci doradzimy
Hana zaczęła wykonywać badanie. Po chwili milczenia powiedziała.
-Diagnoza była strzelona w dziesiątkę! Gratuluję Ci Martynka, jesteś w ciąży, zobacz tu-wskazała palcem na ruszającą się kuleczkę na ekranie.-To jest około 6 tydzień.
Wzruszyłam się. Hana wydrukowała zdjęcia USG i podała mi papier, by wytrzeć brzuch. Wstałam i poszłam za nią do "kantorka". Dałam jej moje ostatnie wyniki badań. Przeglądnęła je.
-Jesteś po operacji, ojojoj!
-No...
Hana wstała odwróciła się do półki sięgając po kopertę i napisała na niej 'USG'. Potem coś jeszcze szukała. Nagle ktoś złapał mnie dwoma rękami za szyję. Hana gwałtownie się odwróciła i jakiś drugi koleś też ją chwycił, po czym wyjął taśmę i zakleił jej i mi usta. Po czym ten trzymający mnie wyjął sznur, pociągniął mnie za sobą, związał nadgarstki i przywiązał do rury grzewczej, drugi zrobił to samo z lekarką. Potem rzucają nas jak szmaty na ziemię, tak, że rozcięłam sobie cały łuk brwiowy a Hana rozbił nos. Siedzimy wyrywamy się i próbujemy krzyczeć. Oni grożą nam pistoletami. Mam łzy w oczach, strasznie się denerwuję. Jednak przypomniało mi się, że Piotrek mi napisał mi, że przyjdzie jednak. Ale co jeśli oni mu coś zrobią??!! Nagle drzwi się otwierają i wbiega ochrona.
-Stać!!! -rozkazuje ochrona. Wbiega też zdenerwowany Piotrek. Cieszę się na jego widok. On rozgląda się i podbiega do mnie i Hany. Odkleja taśmę i zaczynamy kaszleć, bo trochę nas poddusili. Odwiązuje nas, wstajemy.
-Piotrek! -wtulam się w niego. Hana podaje mi USG i wyniki moich ostatnich badań.
-Wszystko dobrze Hana? -pytam.
-Tak
-Opatrzę was-mówi Piotrek.
Po opatrzeniu. Idziemy z Piotrkiem na korytarz.
-A co to za koperta?
Uśmiecham się.
-Dowiesz się w domu.
-Proszę, powiedz teraz!
-Jak Ci powiem to nie będziesz w stanie pracować! Dowiesz się w domu i kropka! Pa pa!
-No dobrze pa!
Odchodzę. Wychodzę ze szpitala i udaję się na przystanek autobusowy, by pojechać do galerii.
2 godziby później.
Dotarłam do domu. Wkładam nowe ubrania do szafy, jedzenie do lodówki a książkę o macieżyństwie i zdjęcia USG daję do torebki, by Piotrek nigdzie nie zobaczył, dopóku mu nie powiem... Przygotowuję coś do jedzenia na obiad dla siebie i Piotrka. Jem swoje a jego daję do lodówki. Czuję się zmęczona, więc biorę koc i się kładę. Zasypiam po 20-stu minutach...
-Jesteś po operacji, ojojoj!
-No...
Hana wstała odwróciła się do półki sięgając po kopertę i napisała na niej 'USG'. Potem coś jeszcze szukała. Nagle ktoś złapał mnie dwoma rękami za szyję. Hana gwałtownie się odwróciła i jakiś drugi koleś też ją chwycił, po czym wyjął taśmę i zakleił jej i mi usta. Po czym ten trzymający mnie wyjął sznur, pociągniął mnie za sobą, związał nadgarstki i przywiązał do rury grzewczej, drugi zrobił to samo z lekarką. Potem rzucają nas jak szmaty na ziemię, tak, że rozcięłam sobie cały łuk brwiowy a Hana rozbił nos. Siedzimy wyrywamy się i próbujemy krzyczeć. Oni grożą nam pistoletami. Mam łzy w oczach, strasznie się denerwuję. Jednak przypomniało mi się, że Piotrek mi napisał mi, że przyjdzie jednak. Ale co jeśli oni mu coś zrobią??!! Nagle drzwi się otwierają i wbiega ochrona.
-Stać!!! -rozkazuje ochrona. Wbiega też zdenerwowany Piotrek. Cieszę się na jego widok. On rozgląda się i podbiega do mnie i Hany. Odkleja taśmę i zaczynamy kaszleć, bo trochę nas poddusili. Odwiązuje nas, wstajemy.
-Piotrek! -wtulam się w niego. Hana podaje mi USG i wyniki moich ostatnich badań.
-Wszystko dobrze Hana? -pytam.
-Tak
-Opatrzę was-mówi Piotrek.
Po opatrzeniu. Idziemy z Piotrkiem na korytarz.
-A co to za koperta?
Uśmiecham się.
-Dowiesz się w domu.
-Proszę, powiedz teraz!
-Jak Ci powiem to nie będziesz w stanie pracować! Dowiesz się w domu i kropka! Pa pa!
-No dobrze pa!
Odchodzę. Wychodzę ze szpitala i udaję się na przystanek autobusowy, by pojechać do galerii.
2 godziby później.
Dotarłam do domu. Wkładam nowe ubrania do szafy, jedzenie do lodówki a książkę o macieżyństwie i zdjęcia USG daję do torebki, by Piotrek nigdzie nie zobaczył, dopóku mu nie powiem... Przygotowuję coś do jedzenia na obiad dla siebie i Piotrka. Jem swoje a jego daję do lodówki. Czuję się zmęczona, więc biorę koc i się kładę. Zasypiam po 20-stu minutach...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak się kończy ten rozdział... Jeśli są bł.ort. np. MacieŻyństwo lub inne to przepraszam...
Mam nadzieję, że się spodobało.
Tak się kończy ten rozdział... Jeśli są bł.ort. np. MacieŻyństwo lub inne to przepraszam...
Mam nadzieję, że się spodobało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz