7:50
*Martyna*
Wchodzę do bazy z Piotrkiem. Wszyscy inni już są. Przebieramy się i od razu otrzymujemy pierwsze wezwanie.
-21 S zgłoś się!
-Zgłaszam się!
-Wypadek na ulicy Polnej 1, potrącenie rowerzysty!
-Jasne, przyjąłem, jedziemy-odpowiada Banach.-Martyna, Kuba! Do karetki!
Na słowo 'Kuba' przewracam oczami i odwracam się do Piotrka i przytulam go, po czym wychodzę.
15 minut później.
-Martyna przygotuj ampułkę relanium!-wydaje mi polecenie doktor.
Szukam w plecaku i orientuję się, że Kuba nie uzupełnił plecaka.
-Doktorze, nie ma ani jednej-odpowiadam.
-Jak to nie ma?!! Kuba, leć po te ampułki do bazy! -oparł.
Kuba podnosi się powoli tylko idzie w stronę bazy.
-Tylko wiesz, nie spacerkiem, tylko biegusiem!
Kuba zaczyna biec.
10 minut później.
-Kuba! Gdzie Cię wcięło?! -pyta poddenerwowany już Wiktor.
...
Nie odpowiedział.
-Martyna idź migusiem to sprawdź, tylko żeby Ciebie nie wcięło
-Jasne!
*Martyna*
Wchodzę do bazy z Piotrkiem. Wszyscy inni już są. Przebieramy się i od razu otrzymujemy pierwsze wezwanie.
-21 S zgłoś się!
-Zgłaszam się!
-Wypadek na ulicy Polnej 1, potrącenie rowerzysty!
-Jasne, przyjąłem, jedziemy-odpowiada Banach.-Martyna, Kuba! Do karetki!
Na słowo 'Kuba' przewracam oczami i odwracam się do Piotrka i przytulam go, po czym wychodzę.
15 minut później.
-Martyna przygotuj ampułkę relanium!-wydaje mi polecenie doktor.
Szukam w plecaku i orientuję się, że Kuba nie uzupełnił plecaka.
-Doktorze, nie ma ani jednej-odpowiadam.
-Jak to nie ma?!! Kuba, leć po te ampułki do bazy! -oparł.
Kuba podnosi się powoli tylko idzie w stronę bazy.
-Tylko wiesz, nie spacerkiem, tylko biegusiem!
Kuba zaczyna biec.
10 minut później.
-Kuba! Gdzie Cię wcięło?! -pyta poddenerwowany już Wiktor.
...
Nie odpowiedział.
-Martyna idź migusiem to sprawdź, tylko żeby Ciebie nie wcięło
-Jasne!
Pobiegłam.
*Piotrek*
Wszyscy otrzymali jakieś wezwania tylko nie ja i Adam. Pewnie pojedziemy 23 P.
5 minut później.
Słychać jak ktoś wbiega po schodach do góry, czyli tam gdzie mamy magazynek. Pewnie ten dureń Szczęsny nie dopakował torby. Po chwili słychać zgieganie ze schodów i potężny huk, który słychać było jak wybuch bomby. Ja i Adam wymieniamy przerażające spojrzenia i zrywamy się na równe nogi z bazy i zastajemy nieprzytomną Martynę z rozwaloną głową i rozlewającą się krwią z tyłu głowy oraz uciekającego Szczęsnego.
-Wiedziałem, że to twoja sprawka!!!!-krzyczę po czym w radiu Martyny słychać głos Banacha.
-Gdzie was wcięło?!
Adam bierze do ręki radio i odpowiada.
-Doktorze, tu Adam, Martyna miała wypadek i to za sprawą Szczęsnego ja zaraz przybiegnę z relanium i z Kubą! -mówi Adam biorąc do ręki ampułki, które miała nieść Kubicka. I oboje wybiegli z bazy.
-Martynka! Słyszysz mnie? Halo!-pytam.
Nie rusza się, ani nie odpowiada... Ma zamknięte oczy. Biegnę po zapasowy plecak i torbę na górę. Zchodząc zauważam, że na tych schodach, na których Kubicka się przewróciła, jest rozlana chyba oliwa...
-O cholera!
Zchodzę ostrożnie i opatruję jej głowę i łuk brwiowy. W czasie tego powoli otwiera oczy i zwraca wzrok w moją stronę.
-Co się stało...-pyta nieprzytomnym głosem.
-Kuba rozlał na schodach specjalnie oliwę i się przewróciłaś...
Zacząłem wykonywać badanie urazowe i gdy byłem przy nodze to...
-... Auu!
Słychać karetkę i policję. Pewnie Banach wrócił z wezwania z Kubą, którego zaraz zabierze policja i z Adamem, który wymienił się z Martynką. Do bazy wchodzi Banach, Adam i za nimi Kuba wyrywający się policji.
-Co z Martyną? -Adaś.
-Podejrzewam zwichnięcie stawu skokowego, uraz głowy i złamanie nadgarstka... -odpowiadam i zaczynam tłumaczyć policji zdarzenie.-Jeśli chodzi o przyczynę wypadku to... On (wskazałem na Kubę) rozlał oliwę umyślnie na schodach, by zrobić Martynie krzywdę...
-... Ja z Piotrkiem usłyszeliśmy huk i gdy wybiegliśmy, to zastaliśmy nieoorzytomną Martynę i uciekającego Kubę... Nikogo więcej nie było... -przerwał mi Adam.
-Złożą panowie zeznania na komendzie -zwraca się jeden z funkcjonariuszy do mnie i Adama.
-Teraz? -pytam. Chcę być przy Martynie.
-Najlepiej jak najszybciej... Narazie pana Kubę S. zabieramy na komisariat-ogłasza drugi policjant.
-Adam leć po nosze! -przerywa Banach. Adam wybiega z bazy i po chwili wraca. Ładujemy delikatnie Martynę na deskę. Adam prowadzi a ja jestem z tyłu z doktorem.
Po pięciu minutach.
-Adam ile jeszcze??!! -pytam zdenerwowany.
-Jest spory korek...
Martyna nagle dostaje drgawek.
-Co jest??! Martynka!!! -wpadam w panikę.
-Cholera jasna!!!! Krwotok wewnętrzny, musi jak najszybciej trafić na blok operacyjny!!!!
*Piotrek*
Wszyscy otrzymali jakieś wezwania tylko nie ja i Adam. Pewnie pojedziemy 23 P.
5 minut później.
Słychać jak ktoś wbiega po schodach do góry, czyli tam gdzie mamy magazynek. Pewnie ten dureń Szczęsny nie dopakował torby. Po chwili słychać zgieganie ze schodów i potężny huk, który słychać było jak wybuch bomby. Ja i Adam wymieniamy przerażające spojrzenia i zrywamy się na równe nogi z bazy i zastajemy nieprzytomną Martynę z rozwaloną głową i rozlewającą się krwią z tyłu głowy oraz uciekającego Szczęsnego.
-Wiedziałem, że to twoja sprawka!!!!-krzyczę po czym w radiu Martyny słychać głos Banacha.
-Gdzie was wcięło?!
Adam bierze do ręki radio i odpowiada.
-Doktorze, tu Adam, Martyna miała wypadek i to za sprawą Szczęsnego ja zaraz przybiegnę z relanium i z Kubą! -mówi Adam biorąc do ręki ampułki, które miała nieść Kubicka. I oboje wybiegli z bazy.
-Martynka! Słyszysz mnie? Halo!-pytam.
Nie rusza się, ani nie odpowiada... Ma zamknięte oczy. Biegnę po zapasowy plecak i torbę na górę. Zchodząc zauważam, że na tych schodach, na których Kubicka się przewróciła, jest rozlana chyba oliwa...
-O cholera!
Zchodzę ostrożnie i opatruję jej głowę i łuk brwiowy. W czasie tego powoli otwiera oczy i zwraca wzrok w moją stronę.
-Co się stało...-pyta nieprzytomnym głosem.
-Kuba rozlał na schodach specjalnie oliwę i się przewróciłaś...
Zacząłem wykonywać badanie urazowe i gdy byłem przy nodze to...
-... Auu!
Słychać karetkę i policję. Pewnie Banach wrócił z wezwania z Kubą, którego zaraz zabierze policja i z Adamem, który wymienił się z Martynką. Do bazy wchodzi Banach, Adam i za nimi Kuba wyrywający się policji.
-Co z Martyną? -Adaś.
-Podejrzewam zwichnięcie stawu skokowego, uraz głowy i złamanie nadgarstka... -odpowiadam i zaczynam tłumaczyć policji zdarzenie.-Jeśli chodzi o przyczynę wypadku to... On (wskazałem na Kubę) rozlał oliwę umyślnie na schodach, by zrobić Martynie krzywdę...
-... Ja z Piotrkiem usłyszeliśmy huk i gdy wybiegliśmy, to zastaliśmy nieoorzytomną Martynę i uciekającego Kubę... Nikogo więcej nie było... -przerwał mi Adam.
-Złożą panowie zeznania na komendzie -zwraca się jeden z funkcjonariuszy do mnie i Adama.
-Teraz? -pytam. Chcę być przy Martynie.
-Najlepiej jak najszybciej... Narazie pana Kubę S. zabieramy na komisariat-ogłasza drugi policjant.
-Adam leć po nosze! -przerywa Banach. Adam wybiega z bazy i po chwili wraca. Ładujemy delikatnie Martynę na deskę. Adam prowadzi a ja jestem z tyłu z doktorem.
Po pięciu minutach.
-Adam ile jeszcze??!! -pytam zdenerwowany.
-Jest spory korek...
Martyna nagle dostaje drgawek.
-Co jest??! Martynka!!! -wpadam w panikę.
-Cholera jasna!!!! Krwotok wewnętrzny, musi jak najszybciej trafić na blok operacyjny!!!!
I właśnie w tej chwili zamarłem... Nie dość, że jest korek, to jeszcze najbliższa mi osoba musi przejść operację, której może nie przeżyć!!
Po kolejnych pięciu dojechaliśmy do szpitala i zawozimy Martynę od razu na blok. Ja siadam zrezygnowany.
-Piotrek dasz radę jeszcze pracować?? -pyta Banach.
-Tak... Jakoś muszę... Dla niej!-odparłem.
-OK to...-zaczął Adam, ale przerwała mu dyspozytorka.
-... 21 S! Zgłoś się!
-Zgłaszam się-Doktor.
-Ulica Jana Matejko 17, utrata przytomności z drgawkami!
-Jasne, przyjąłem, jedziemy!
Reszta dyżuru minęła w miarę szybko. Od razu po dyżurze udałem się do Martyny. Najpierw dowiedziałem się, że leży na obserwacji i bada ją teraz lekarz. Wchodzę do sali.
-Dzień Dobry-mówię.
-Cześć -odpowiada dr. Anna.
-Jak operacja?! Kiedy ona się wybudzi??
-Operacja przebiegła w porządku a kiedy się wybudzi...-zrobiła przerwę-... No... Powinna wybudzić się jutro, albo pojutrze...a jeśli nie...to znaczy, że... może stracić pamięć...
Po kolejnych pięciu dojechaliśmy do szpitala i zawozimy Martynę od razu na blok. Ja siadam zrezygnowany.
-Piotrek dasz radę jeszcze pracować?? -pyta Banach.
-Tak... Jakoś muszę... Dla niej!-odparłem.
-OK to...-zaczął Adam, ale przerwała mu dyspozytorka.
-... 21 S! Zgłoś się!
-Zgłaszam się-Doktor.
-Ulica Jana Matejko 17, utrata przytomności z drgawkami!
-Jasne, przyjąłem, jedziemy!
Reszta dyżuru minęła w miarę szybko. Od razu po dyżurze udałem się do Martyny. Najpierw dowiedziałem się, że leży na obserwacji i bada ją teraz lekarz. Wchodzę do sali.
-Dzień Dobry-mówię.
-Cześć -odpowiada dr. Anna.
-Jak operacja?! Kiedy ona się wybudzi??
-Operacja przebiegła w porządku a kiedy się wybudzi...-zrobiła przerwę-... No... Powinna wybudzić się jutro, albo pojutrze...a jeśli nie...to znaczy, że... może stracić pamięć...
Znowu zamarłem... Co jeśli nie wybudzi się??
Witam was w pierwszym rozdziale! Mam nadzieję, że wam się podoba! Jak widać moja opowieść jest jedną z niewielu, w których Martyna i Piotr są razem od początku opowieści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz