niedziela, 12 maja 2019

Rozdział 2. NIEPRZYPADKOWY WYPADEK


7:50
*Martyna*
Wchodzę do bazy z Piotrkiem. Wszyscy inni już są. Przebieramy się i od razu otrzymujemy pierwsze wezwanie.
   -21 S zgłoś się!
   -Zgłaszam się!
   -Wypadek na ulicy Polnej 1, potrącenie rowerzysty!
   -Jasne, przyjąłem, jedziemy-odpowiada Banach.-Martyna, Kuba! Do karetki!
Na słowo 'Kuba' przewracam oczami i odwracam się do Piotrka i przytulam go, po czym wychodzę.
15 minut później.
   -Martyna przygotuj ampułkę relanium!-wydaje mi polecenie doktor.
Szukam w plecaku i orientuję się, że Kuba nie uzupełnił plecaka.
   -Doktorze, nie ma ani jednej-odpowiadam.
   -Jak to nie ma?!! Kuba, leć po te ampułki do bazy! -oparł.
Kuba podnosi się powoli tylko idzie w stronę bazy.
   -Tylko wiesz, nie spacerkiem, tylko biegusiem!
Kuba zaczyna biec.
10 minut później.
   -Kuba! Gdzie Cię wcięło?! -pyta poddenerwowany już Wiktor.
...
Nie odpowiedział.
   -Martyna idź migusiem to sprawdź, tylko żeby Ciebie nie wcięło
   -Jasne! 
Pobiegłam.
*Piotrek*
Wszyscy otrzymali jakieś wezwania tylko nie ja i Adam. Pewnie pojedziemy 23 P.
5 minut później.
Słychać jak ktoś wbiega po schodach do góry, czyli tam gdzie mamy magazynek. Pewnie ten dureń Szczęsny nie dopakował torby. Po chwili słychać zgieganie ze schodów i potężny huk, który słychać było jak wybuch bomby. Ja i Adam wymieniamy przerażające spojrzenia i zrywamy się na równe nogi z bazy i zastajemy nieprzytomną Martynę z rozwaloną głową i rozlewającą się krwią z tyłu głowy oraz uciekającego Szczęsnego.
   -Wiedziałem, że to twoja sprawka!!!!-krzyczę po czym w radiu Martyny słychać głos Banacha.
   -Gdzie was wcięło?!
Adam bierze do ręki radio i odpowiada.
   -Doktorze, tu Adam, Martyna miała wypadek i to za sprawą Szczęsnego ja zaraz  przybiegnę z relanium i z Kubą! -mówi Adam biorąc do ręki ampułki, które miała nieść Kubicka. I oboje wybiegli z bazy.
   -Martynka! Słyszysz mnie? Halo!-pytam.
Nie rusza się, ani nie odpowiada... Ma zamknięte oczy. Biegnę po zapasowy plecak i torbę na górę. Zchodząc zauważam, że na tych schodach, na których Kubicka się przewróciła, jest rozlana chyba oliwa...
   -O cholera!
Zchodzę ostrożnie i opatruję jej głowę i łuk brwiowy. W czasie tego powoli otwiera oczy i zwraca wzrok w moją stronę.
   -Co się stało...-pyta nieprzytomnym głosem.
   -Kuba rozlał na schodach specjalnie oliwę i się przewróciłaś...
Zacząłem wykonywać badanie urazowe i gdy byłem przy nodze to...
   -... Auu!
Słychać karetkę i policję. Pewnie Banach wrócił z wezwania z Kubą, którego zaraz zabierze policja i z Adamem, który wymienił się z Martynką. Do bazy wchodzi Banach, Adam i za nimi Kuba wyrywający się policji.
   -Co z Martyną? -Adaś.
   -Podejrzewam zwichnięcie stawu skokowego, uraz głowy i złamanie nadgarstka... -odpowiadam i zaczynam tłumaczyć policji zdarzenie.-Jeśli chodzi o przyczynę wypadku to... On (wskazałem na Kubę) rozlał oliwę umyślnie na schodach, by zrobić Martynie krzywdę...
   -... Ja z Piotrkiem usłyszeliśmy huk i gdy wybiegliśmy, to zastaliśmy nieoorzytomną Martynę i uciekającego Kubę... Nikogo więcej nie było... -przerwał mi Adam.
   -Złożą panowie zeznania na komendzie -zwraca się jeden z funkcjonariuszy do mnie i Adama.
   -Teraz? -pytam. Chcę być przy Martynie.
   -Najlepiej jak najszybciej... Narazie pana Kubę S. zabieramy na komisariat-ogłasza drugi policjant.
   -Adam leć po nosze! -przerywa Banach. Adam wybiega z bazy i po chwili wraca. Ładujemy delikatnie Martynę na deskę. Adam prowadzi a ja jestem z tyłu z doktorem.
Po pięciu minutach.
   -Adam ile jeszcze??!! -pytam zdenerwowany.
   -Jest spory korek...
Martyna nagle dostaje drgawek.
   -Co jest??! Martynka!!! -wpadam w panikę.
   -Cholera jasna!!!! Krwotok wewnętrzny, musi jak najszybciej trafić na blok operacyjny!!!!
I właśnie w tej chwili zamarłem... Nie dość, że jest korek, to jeszcze najbliższa mi osoba musi przejść operację, której może nie przeżyć!!
Po kolejnych pięciu dojechaliśmy do szpitala i zawozimy Martynę od razu na blok. Ja siadam zrezygnowany.
   -Piotrek dasz radę jeszcze pracować?? -pyta Banach.
   -Tak... Jakoś muszę... Dla niej!-odparłem.
   -OK to...-zaczął Adam, ale przerwała mu dyspozytorka.
   -... 21 S! Zgłoś się!
   -Zgłaszam się-Doktor.
   -Ulica Jana Matejko 17, utrata przytomności z drgawkami!
   -Jasne, przyjąłem, jedziemy!
Reszta dyżuru minęła w miarę szybko. Od razu po dyżurze udałem się do Martyny. Najpierw dowiedziałem się, że leży na obserwacji i bada ją teraz lekarz. Wchodzę do sali.
   -Dzień Dobry-mówię.
   -Cześć -odpowiada dr. Anna.
   -Jak operacja?! Kiedy ona się wybudzi??
   -Operacja przebiegła w porządku a kiedy się wybudzi...-zrobiła przerwę-... No... Powinna wybudzić się jutro, albo pojutrze...a jeśli nie...to znaczy, że... może stracić pamięć...
Znowu zamarłem... Co jeśli nie wybudzi się??



Witam was w pierwszym rozdziale! Mam nadzieję, że wam się podoba! Jak widać moja opowieść jest jedną z niewielu, w których Martyna i Piotr są razem od początku opowieści.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

5. Niespodzianka! Dobra, czy zła??

Następnego dnia. *Martyna* 6:30 Budzę się. Piotrek leży i bawi się moimi włosami. Stwierdziłam, że powiem mu o dziecku po dyżurze dziś,...