poniedziałek, 13 maja 2019

5. Niespodzianka! Dobra, czy zła??


Następnego dnia.
*Martyna*
6:30
Budzę się. Piotrek leży i bawi się moimi włosami. Stwierdziłam, że powiem mu o dziecku po dyżurze dziś, bo wracam na dyżur.
      -Hej Piotruś
      -Dzień dobry, jak się spało 12 godzin?
       -Ach, dobrze, dobrze
       -A! Miałaś mi powiedzieć wczoraj co jest w kopercie!
       -Ojej! Zapomniałam! Poza tym spałam... Powiem Ci dziś po dyżurze. W ogóle to idę dziś do pracy.
       -Napewno chcesz? Uda Ci się dochować tajemnicy??
Piotrek pewnie widzi, że nie dam rady...
       -Zgadłeś...-poddałam się.-To idę przynieść.
Poszłam do torebki i wyciągnęłam brązową kopertę. Wróciłam znowu do łóżka.
        -Powiesz mi? Czy mam sam sprawdzić-pyta.
        -Jak chcesz.
Piotrek wziął ode mnie kopertę a ja patrzyłam z podekscytowaniem. Zajrzał do środka, wyjął najpierw wyniki badań krwi. Spojrzał na mnie z uśmiechem.
        -Naprawdę? Jesteś w ciąży? -pyta naemocjonowany.
        -Tak
Piotrek zagląda znowu do koperty i wyjmuje zdjęcia USG. Łza zakręcił mu się w oku. Wzruszył się jak każdy "miękki" facet.
         -Nie płacz Piotruś, tylko wstawaj do pracy przecież idziemy
        -A ty nie powinnaś odpoczywać? W pierwszych miesiącach też trzeba uważać.
        -Ale przecież będę.
        -Obiecujesz?
        -Tak, a teraz idę się myć a ty zrób naleśniczki!
        -No dobrze już dobrze.
7:40
*Piotrek*
Nadal nie mogę w to uwierzyć! Będę ojcem.
        -Piotruś, jedziemy już, co nie?
        -No.
        -No to chodź już.
Ubieramy się, wychodzimy z domu, zakluczam dom, i wsiadam 'za kółko', a Martyna obok mnie. Jedziemy około 3 minuty. Wysiadamy. Wchodzimy do bazy.
        -Cześć!
        -Hej!
Przebieramy się. Przychodzi Banach.
        -O! Martyna! Dobrze Cię widzieć!
        -Dziękuję!
Otrzymujemy od razu pierwsze wezwanie.
         -21 S, zgłoś się!
         -Zgłaszam się!
         -Wypadek w domu na ul. Domańskiego 30 mieszkania 5, dziecko spadło z balkonu na drugim piętrze.
          -Dobra, przyjąłem, jedziemy.
W karetce.
          -Ciekawe co tym razem? -pytam.
          -Już się boję-mówi Martyna.
          -Nie wiem, niedopilnowanie, kłótnia pomiędzy ojcem a dzieckiem.
          -Ojojoj-mówię i patrzę się na Martynę.
          -Co się patrzysz?-pyta.
          -A tak po prostu.
Na miejscu.
          -Piotrek sprzęt, Martyna deska-mówi Wiktor i odchodzi.
          -Daj wezmę od Ciebie deskę-mówię do niej, by nie dźawigała. Podaje mi deskę i idziemy za Wiktorem.
          -Kiedy mu powiemy?-pyta Martyna.
          -Nie wiem, może dzisiaj...
Docieramy do dziecka. Było nieprzytomne, całe czoło we krwi, cała ręka we krwi i całe udo we krwi. Martyna zbladła.
        -Wszystko ok?
        -Ok :)
        -Martyna parametry, Piotrek krew do badań.-mówi Banach.
        -Saturacja 120 a ciśnienie 160/40.-odczytuje z monitora Martyna.
        -Wysokie
        -Jak doszło do tego wypadku?-pyta matki dziecka Wiktor.
        -Nie wiem-odpowiada przerażona.-Nie było mnie w pokoju podczas wypadku...
        -Ja wiem!! -krzyknął jakiś chłopak z pierwszego piętra.-Jego kot chodził po tym balkonie i chciał wyskoczyć potem spadł z drugiej strony a ten chciał go uratować i spadł a kot pod spodem się prześlizgnął.
      -Aha...Dobra ładujcie na deskę i do szpitala-wydaje nam polecenia Wiktor. Wykonujemy je. Martyna i Wiktor są z tyłu.
      -Doktorze, zatrzymał się! -oświadcza Martynka.
      -Masuj!
      -1, 2, 3, 4, 5,........ 28,29,30
      -analiza
      -bez zmian
      -ładuj 190
       - ładowanie, odsunąć się,  defibrylacja
       - analiza
       -wrócił, rytm zatokowy
Na miejscu.
Wysiady, wchodzimy na SOR, oddajemy pacjenta pielęgniarkom i lekarzom i udajemy się do karetki bo napłynie zaraz kolejne wezwanie zapewne.
      -Jak będę miał dzieci, to będę ich bardziej pilnować-zaczynam dając do zrozumienia Martynie, że powiemy doktorowi teraz. Martyna dała mi znak.
       -Postaraj się może o własne dziecko, to wtedy możemy o pilnowaniu sobie pogadać-odpowiada Wiktor.
Uśmiecham się do Martyny a ona do mnie.
       -Co? -pyta lekarz niedomyślny.
       -Już niedługo sobie z doktorkiem pogadasz Piotruś-odparła Martyna z uśmiechem.
Wiktor patrzy się na mnie a potem na Martynę, ja się uśmiecham a ona patrzy to na mnie, to na doktora.
        -Jesteś w ciąży? -zwraca się do niej Banach. Martyna kiwa głową.
        -No to dzieciaki! Gratuluję wam! -mówi Banach.
        -Dziękujemy doktorze, ale już nie 'dzieciaki' -odpowiada Martyna.
Nagle odzywa się radio Banacha.
       -Wiktor, wszyscy do bazy, mamy nowego pracownika, trzeba ustalić grafik! -Góra
       -Idziemy! -odpowiada doktor i chowa radio.-Chodźcie, nowy pracownik, nowy grafik.
*Martyna*
Jestem ciekawa kto... Wchodzimy do bazy. Naszym oczom ukazują się wszyscy pracownicy i...on...2 lata temu...zerwałam z nim...a on...powrócił...to on...Rafał...
Piotrek też go rozpoznaje... Tak, oni się znali jeszcze przed wybuchem bomby... Wtedy byłam z nim zaręczona...teraz to przeszłość...
      -Piotrek... Co on tu robi?-szepczę do niego nerwowa. Piotrek chwyta mnie za rękę.
      -Nie wiem, ale nie podoba mi się to...-odpowiada równie zdenerwowany i obejmuje rękoma mój brzuch. Ja trzymam nerwowo go za rękę. Po omówieniu nowego grafika okazało się też, że szefem jest i Banach i Góra, ale o zwalnianiu lub zatrudnianiu muszą obaj się zgodzić. Wszyscy wrócili do swoich zadań, Piotrek poszedł przyszykować karetkę, na szczęście jeżdżę dziś z nim i z Wiktorem. Podchodzę do szafki na chwilę by zjeść coś, bo jestem głodna, gdy ktoś obejmuje mnie w talii. Mam przed sobą w szafce lustro...
      -Puść mnie!! -krzyczę.-W ogóle co ty tu robisz??!
      -Pracuję...
      -I przyszedłeś tu specjalnie, by mnie zdenerwować, ty bandyto, dowiedziałam się od Twojej mamy gdy poszłam po swoje rzeczy po rozstaniu z Tobą, że siedziałeś w więzieniu!! Byłam głupia!! Za każdym razem gdy mnie uderzyłeś wybaczałam Ci!!!
      -Ej, jestem miły, ale to się może w każdej chwili zmienić s***!!! Z Ciebie jest po prostu d*****!!! Byłem miły kupowałem prezenty!!
       -Ty po prostu masz problemy psychiczne!!! Jesteś chory człowieku!!! To nie zawód dla Ciebie!!!! Idź się leczyć!!
I w tym momencie ON mnie zpoliczkował...
       -D*****!! S***!! Debi...
       -... Nie odzywaj się tak do niej!!-nagle za Rafałem pojawia się Banach.-Jesteś nowy, więc sobie za dużo nie pozwalaj!!
Rafał odszedł z szyderczym uśmiechem.
       -W porządku Martyna? -pyta troskliwie. Kiwam głową... Nie jest i tak w porządku...Bo ON tu jest! Pójdę porozmawiać z Górą. Pukam do jego gabinetu. Słyszę 'proszę'. Wchodzę.
       -O Martyna! Widzę, że do nas wróciłaś.
       -Tak, ale ja w innej sprawie...Ten nowy pracownik, Rafał, to...nie dość, że bandyta to jeszcze...psychopata!!
       -Co masz na myśli? -pyta dalwj swoim spokojnym głosem.
       -To, że on...on to mój były narzeczony...bił mnie, zamykał, wyzywał, groził..ja się go po prostu boję, a teraz jak jestem...-przerwałam na chwilę.
       -No, kontynuuj.
       -Teraz, jak jestem w ciąży to...
       -Jesteś w ciąży?
       -Tak...i właśnie strasznie się boje, że on zrobi coś mi, Piotrkowi, bądź dziecku...
       -Rozumiem, a co z tym, że on jest bandytą?
       -Jak się z nim rozstałam to poszłam spakować swoje rzeczy, mieszkałam wtedy w jego domu i mieszkała tam jego mama...dowiedziała się o tym co mi robił i powiedziała mi, że on siedział w więzieniu 3 razy, raz za zabójstwo, a drugi raz za spowodowanie wypadku i ucieknięcie z miejsca zdarzenia... A trzeci za...za bicie mnie, wylądowałam przez to też w szpitalu rok temu... On jest psychiczny... Jeszcze dziś mnie wyzywał i uderzył...
      -To ja o tym nie wiedziałem, proszę wezwij Banacha i możesz iść...
      -Dobrze, dziękuję
Mówię doktorowi i idę do karetki...
Może wywalą go stąd...
---------------------------------------------------------

       



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

5. Niespodzianka! Dobra, czy zła??

Następnego dnia. *Martyna* 6:30 Budzę się. Piotrek leży i bawi się moimi włosami. Stwierdziłam, że powiem mu o dziecku po dyżurze dziś,...