poniedziałek, 13 maja 2019

5. Niespodzianka! Dobra, czy zła??


Następnego dnia.
*Martyna*
6:30
Budzę się. Piotrek leży i bawi się moimi włosami. Stwierdziłam, że powiem mu o dziecku po dyżurze dziś, bo wracam na dyżur.
      -Hej Piotruś
      -Dzień dobry, jak się spało 12 godzin?
       -Ach, dobrze, dobrze
       -A! Miałaś mi powiedzieć wczoraj co jest w kopercie!
       -Ojej! Zapomniałam! Poza tym spałam... Powiem Ci dziś po dyżurze. W ogóle to idę dziś do pracy.
       -Napewno chcesz? Uda Ci się dochować tajemnicy??
Piotrek pewnie widzi, że nie dam rady...
       -Zgadłeś...-poddałam się.-To idę przynieść.
Poszłam do torebki i wyciągnęłam brązową kopertę. Wróciłam znowu do łóżka.
        -Powiesz mi? Czy mam sam sprawdzić-pyta.
        -Jak chcesz.
Piotrek wziął ode mnie kopertę a ja patrzyłam z podekscytowaniem. Zajrzał do środka, wyjął najpierw wyniki badań krwi. Spojrzał na mnie z uśmiechem.
        -Naprawdę? Jesteś w ciąży? -pyta naemocjonowany.
        -Tak
Piotrek zagląda znowu do koperty i wyjmuje zdjęcia USG. Łza zakręcił mu się w oku. Wzruszył się jak każdy "miękki" facet.
         -Nie płacz Piotruś, tylko wstawaj do pracy przecież idziemy
        -A ty nie powinnaś odpoczywać? W pierwszych miesiącach też trzeba uważać.
        -Ale przecież będę.
        -Obiecujesz?
        -Tak, a teraz idę się myć a ty zrób naleśniczki!
        -No dobrze już dobrze.
7:40
*Piotrek*
Nadal nie mogę w to uwierzyć! Będę ojcem.
        -Piotruś, jedziemy już, co nie?
        -No.
        -No to chodź już.
Ubieramy się, wychodzimy z domu, zakluczam dom, i wsiadam 'za kółko', a Martyna obok mnie. Jedziemy około 3 minuty. Wysiadamy. Wchodzimy do bazy.
        -Cześć!
        -Hej!
Przebieramy się. Przychodzi Banach.
        -O! Martyna! Dobrze Cię widzieć!
        -Dziękuję!
Otrzymujemy od razu pierwsze wezwanie.
         -21 S, zgłoś się!
         -Zgłaszam się!
         -Wypadek w domu na ul. Domańskiego 30 mieszkania 5, dziecko spadło z balkonu na drugim piętrze.
          -Dobra, przyjąłem, jedziemy.
W karetce.
          -Ciekawe co tym razem? -pytam.
          -Już się boję-mówi Martyna.
          -Nie wiem, niedopilnowanie, kłótnia pomiędzy ojcem a dzieckiem.
          -Ojojoj-mówię i patrzę się na Martynę.
          -Co się patrzysz?-pyta.
          -A tak po prostu.
Na miejscu.
          -Piotrek sprzęt, Martyna deska-mówi Wiktor i odchodzi.
          -Daj wezmę od Ciebie deskę-mówię do niej, by nie dźawigała. Podaje mi deskę i idziemy za Wiktorem.
          -Kiedy mu powiemy?-pyta Martyna.
          -Nie wiem, może dzisiaj...
Docieramy do dziecka. Było nieprzytomne, całe czoło we krwi, cała ręka we krwi i całe udo we krwi. Martyna zbladła.
        -Wszystko ok?
        -Ok :)
        -Martyna parametry, Piotrek krew do badań.-mówi Banach.
        -Saturacja 120 a ciśnienie 160/40.-odczytuje z monitora Martyna.
        -Wysokie
        -Jak doszło do tego wypadku?-pyta matki dziecka Wiktor.
        -Nie wiem-odpowiada przerażona.-Nie było mnie w pokoju podczas wypadku...
        -Ja wiem!! -krzyknął jakiś chłopak z pierwszego piętra.-Jego kot chodził po tym balkonie i chciał wyskoczyć potem spadł z drugiej strony a ten chciał go uratować i spadł a kot pod spodem się prześlizgnął.
      -Aha...Dobra ładujcie na deskę i do szpitala-wydaje nam polecenia Wiktor. Wykonujemy je. Martyna i Wiktor są z tyłu.
      -Doktorze, zatrzymał się! -oświadcza Martynka.
      -Masuj!
      -1, 2, 3, 4, 5,........ 28,29,30
      -analiza
      -bez zmian
      -ładuj 190
       - ładowanie, odsunąć się,  defibrylacja
       - analiza
       -wrócił, rytm zatokowy
Na miejscu.
Wysiady, wchodzimy na SOR, oddajemy pacjenta pielęgniarkom i lekarzom i udajemy się do karetki bo napłynie zaraz kolejne wezwanie zapewne.
      -Jak będę miał dzieci, to będę ich bardziej pilnować-zaczynam dając do zrozumienia Martynie, że powiemy doktorowi teraz. Martyna dała mi znak.
       -Postaraj się może o własne dziecko, to wtedy możemy o pilnowaniu sobie pogadać-odpowiada Wiktor.
Uśmiecham się do Martyny a ona do mnie.
       -Co? -pyta lekarz niedomyślny.
       -Już niedługo sobie z doktorkiem pogadasz Piotruś-odparła Martyna z uśmiechem.
Wiktor patrzy się na mnie a potem na Martynę, ja się uśmiecham a ona patrzy to na mnie, to na doktora.
        -Jesteś w ciąży? -zwraca się do niej Banach. Martyna kiwa głową.
        -No to dzieciaki! Gratuluję wam! -mówi Banach.
        -Dziękujemy doktorze, ale już nie 'dzieciaki' -odpowiada Martyna.
Nagle odzywa się radio Banacha.
       -Wiktor, wszyscy do bazy, mamy nowego pracownika, trzeba ustalić grafik! -Góra
       -Idziemy! -odpowiada doktor i chowa radio.-Chodźcie, nowy pracownik, nowy grafik.
*Martyna*
Jestem ciekawa kto... Wchodzimy do bazy. Naszym oczom ukazują się wszyscy pracownicy i...on...2 lata temu...zerwałam z nim...a on...powrócił...to on...Rafał...
Piotrek też go rozpoznaje... Tak, oni się znali jeszcze przed wybuchem bomby... Wtedy byłam z nim zaręczona...teraz to przeszłość...
      -Piotrek... Co on tu robi?-szepczę do niego nerwowa. Piotrek chwyta mnie za rękę.
      -Nie wiem, ale nie podoba mi się to...-odpowiada równie zdenerwowany i obejmuje rękoma mój brzuch. Ja trzymam nerwowo go za rękę. Po omówieniu nowego grafika okazało się też, że szefem jest i Banach i Góra, ale o zwalnianiu lub zatrudnianiu muszą obaj się zgodzić. Wszyscy wrócili do swoich zadań, Piotrek poszedł przyszykować karetkę, na szczęście jeżdżę dziś z nim i z Wiktorem. Podchodzę do szafki na chwilę by zjeść coś, bo jestem głodna, gdy ktoś obejmuje mnie w talii. Mam przed sobą w szafce lustro...
      -Puść mnie!! -krzyczę.-W ogóle co ty tu robisz??!
      -Pracuję...
      -I przyszedłeś tu specjalnie, by mnie zdenerwować, ty bandyto, dowiedziałam się od Twojej mamy gdy poszłam po swoje rzeczy po rozstaniu z Tobą, że siedziałeś w więzieniu!! Byłam głupia!! Za każdym razem gdy mnie uderzyłeś wybaczałam Ci!!!
      -Ej, jestem miły, ale to się może w każdej chwili zmienić s***!!! Z Ciebie jest po prostu d*****!!! Byłem miły kupowałem prezenty!!
       -Ty po prostu masz problemy psychiczne!!! Jesteś chory człowieku!!! To nie zawód dla Ciebie!!!! Idź się leczyć!!
I w tym momencie ON mnie zpoliczkował...
       -D*****!! S***!! Debi...
       -... Nie odzywaj się tak do niej!!-nagle za Rafałem pojawia się Banach.-Jesteś nowy, więc sobie za dużo nie pozwalaj!!
Rafał odszedł z szyderczym uśmiechem.
       -W porządku Martyna? -pyta troskliwie. Kiwam głową... Nie jest i tak w porządku...Bo ON tu jest! Pójdę porozmawiać z Górą. Pukam do jego gabinetu. Słyszę 'proszę'. Wchodzę.
       -O Martyna! Widzę, że do nas wróciłaś.
       -Tak, ale ja w innej sprawie...Ten nowy pracownik, Rafał, to...nie dość, że bandyta to jeszcze...psychopata!!
       -Co masz na myśli? -pyta dalwj swoim spokojnym głosem.
       -To, że on...on to mój były narzeczony...bił mnie, zamykał, wyzywał, groził..ja się go po prostu boję, a teraz jak jestem...-przerwałam na chwilę.
       -No, kontynuuj.
       -Teraz, jak jestem w ciąży to...
       -Jesteś w ciąży?
       -Tak...i właśnie strasznie się boje, że on zrobi coś mi, Piotrkowi, bądź dziecku...
       -Rozumiem, a co z tym, że on jest bandytą?
       -Jak się z nim rozstałam to poszłam spakować swoje rzeczy, mieszkałam wtedy w jego domu i mieszkała tam jego mama...dowiedziała się o tym co mi robił i powiedziała mi, że on siedział w więzieniu 3 razy, raz za zabójstwo, a drugi raz za spowodowanie wypadku i ucieknięcie z miejsca zdarzenia... A trzeci za...za bicie mnie, wylądowałam przez to też w szpitalu rok temu... On jest psychiczny... Jeszcze dziś mnie wyzywał i uderzył...
      -To ja o tym nie wiedziałem, proszę wezwij Banacha i możesz iść...
      -Dobrze, dziękuję
Mówię doktorowi i idę do karetki...
Może wywalą go stąd...
---------------------------------------------------------

       



4. Dlaczego Zawsze Wszystko Dzieję Się W Nieodpowiednich Momentach?

Miesiąc później.
*Martyna*
Budzę się. Patrzę, która godzina. 6:20, Piotrek jeszcze śpi. Schodzę na dół do łazienki. Patrzę w lustro. Źle się czuję i jestem strasznie blada. Nagle zaczynam czuć się gorzej... Podbiegam do klozeta i wymiotuję...
*Piotrek*
Budzę się. Nie ma obok mnie Martyny. Na dole słychać dziwne odgłosy. Schodzę na dół. Ktoś jest w łazience.
       -Martynka? -pukam.
       -Tak?...  -odpowiada.
Szarpię za klamkę.
       -Wszystko ok? Mogę wejść?
       -Tak... Wszystko ok.
       -Wpuścisz mnie?
       -Za 10 minut wyjdę
       -Ale napewno wszystko dobrze?
       -Tak...
10 minut później.
Martyna wychodzi z łazienki. Wstaję.
        -Kochanie, czemu jesteś taka blada??
        -Coś mi zaszkodziło
        -To pójdziesz do lekarza
        -Ale ja się dobrze czuję!
        -Nie wyglądasz..
        -No dobra, źle się czuję, może faktycznie pójdę...
Dotknąłem jej czoła.
        -Rozpalona jesteś-powiedziałem, po czym wyciągnąłem z szafki w kuchni termometr i zmierzyłem jej temperaturę.
        -37, 7° Masz stan podgorączkowy.
        -Idę się przebrać.
Poszła na górę i po pięciu minutach zeszła ubrana po prostu prześlicznie, w sumie jak zawsze. 

       -Ślicznie wyglądasz -komplementuję.
       -Dziękuję, teraz ty idź się ubrać!
       -Ok
Poszedłem na górę.
*Martyna*
Postanowiłam, że pójdę do Hanny Sikory, która jest lekarzem. Zadzwoniłam do niej
Rozmowa Hany i Martyny.
        -Halo?
        -No cześć, to ja, Martyna
        -Ooo! Hej! Co tam?
        -Potrzebuję wizyty u Ciebie
        -No dobrze, o której Ci pasuje?
        -Obojętnie
        -Pasuje Ci o 12:00, w moim gabinecie?
        -Tak
        -No dobrze, to pa
        -Do zobaczenia
Piotrek właśnie zszedł. Zrobił śniadanie i zjedliśmy.
7:50
         -Pa kochanie, idę do pracy
         -Pa... O której wracasz?
         -Pewnie około 18:00
         -Aha, no oki
         -A na którą masz do lekarza?
         -12:00
         -Zawieźć Cię?
         -Nie, nie trzeba
         -Oki, to pa pa
         -Paa...
Piotrek wyszedł. Ja poszłam do salonu i włączyłam telewizję.
11:30
Zaczęłam się szykować do wyjścia, zabrałam torebkę, a do niej włożyłam, telefon, dowód osobisty, pieniądze, długopis do podpisania dokumentów, wyniki ostatnich badań oraz torbę na zakupy i pekę, bo mam zamiar udać się na zakupy. Zmierzyłam jeszcze na szybko gorączkę. O! 36,8°. Ubrałam się i wyszłam. Dotarłam tam w 15 minut. Weszłam do Szpitala (Gabinet Hanny znajduje się w szpitalu, obok, którego pracuję) Czekam w poczekalni około 5 minut. Wychodzi Hana.
      -Cześć! Wchodź.
      -Hej-wchodzę, Hana zamyka drzwi i udajemy się do takiego jakby kantorka.
      -No to, co Cię sprowadza do mnie?
      -No...rano miałam prawie gorączkę, wymiotowałam i brzuch mnie bolał, a teraz gorączka mi zeszła a brzuch mnie nadal boli...
      -Rozumiem, a gdzie dokładnie Cię boli?
      -W podbrzuszu...
Hana się uśmiecha.
      -Co?-pytam nie domyślna.
      -Jesteś ratownikiem medycznym, nie rozpoznajesz tych objawów?
      -No...chyba nie...nie wiem
      -Zapewne jesteś w ciąży-mówi i zauważa wielkie zaskoczenie.-Ale spokojnie to tylko diagnoza, sprawdzimy na USG. Przejdź na fotel i wykonam badanie.
       -Już się boję!
       -Nic się nie bój, jak coś to ja, Ola (Zapała) albo Basia Ci doradzimy
Hana zaczęła wykonywać badanie. Po chwili milczenia powiedziała.
       -Diagnoza była strzelona w dziesiątkę! Gratuluję Ci Martynka, jesteś w ciąży, zobacz tu-wskazała palcem na ruszającą się kuleczkę na ekranie.-To jest około 6 tydzień.
Wzruszyłam się. Hana wydrukowała zdjęcia USG i podała mi papier, by wytrzeć brzuch. Wstałam i poszłam za nią do "kantorka".  Dałam jej moje ostatnie wyniki badań. Przeglądnęła je.
       -Jesteś po operacji, ojojoj!
       -No...
Hana wstała odwróciła się do półki sięgając po kopertę i napisała na niej 'USG'. Potem coś jeszcze szukała. Nagle ktoś złapał mnie dwoma rękami za szyję. Hana gwałtownie się odwróciła i jakiś drugi koleś też ją chwycił, po czym wyjął taśmę i zakleił jej i mi usta. Po czym ten trzymający mnie wyjął sznur, pociągniął mnie za sobą, związał nadgarstki i przywiązał do rury grzewczej, drugi zrobił to samo z lekarką. Potem rzucają nas jak szmaty na ziemię, tak, że rozcięłam sobie cały łuk brwiowy a Hana rozbił nos. Siedzimy wyrywamy się i próbujemy krzyczeć. Oni grożą nam pistoletami. Mam łzy w oczach, strasznie się denerwuję. Jednak przypomniało mi się, że Piotrek mi napisał mi, że przyjdzie jednak. Ale co jeśli oni mu coś zrobią??!! Nagle drzwi się otwierają i wbiega ochrona.
      -Stać!!! -rozkazuje ochrona. Wbiega też zdenerwowany Piotrek. Cieszę się na jego widok. On rozgląda się i podbiega do mnie i Hany. Odkleja taśmę i zaczynamy kaszleć, bo trochę nas poddusili. Odwiązuje nas, wstajemy.
      -Piotrek! -wtulam się w niego. Hana podaje mi USG i wyniki moich ostatnich badań.
      -Wszystko dobrze Hana? -pytam.
      -Tak
      -Opatrzę was-mówi Piotrek.
Po opatrzeniu. Idziemy z Piotrkiem na korytarz.
      -A co to za koperta?
Uśmiecham się.
      -Dowiesz się w domu.
      -Proszę, powiedz teraz!
      -Jak Ci powiem to nie będziesz w stanie pracować! Dowiesz się w domu i kropka! Pa pa!
      -No dobrze pa!
Odchodzę. Wychodzę ze szpitala i udaję się na przystanek autobusowy, by pojechać do galerii.
2 godziby później.
Dotarłam do domu. Wkładam nowe ubrania do szafy, jedzenie do lodówki a książkę o macieżyństwie i zdjęcia USG daję do torebki, by Piotrek nigdzie nie zobaczył, dopóku mu nie powiem... Przygotowuję coś do jedzenia na obiad dla siebie i Piotrka. Jem swoje a jego daję do lodówki. Czuję się zmęczona, więc biorę koc i się kładę. Zasypiam po 20-stu minutach...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak się kończy ten rozdział... Jeśli są bł.ort. np. MacieŻyństwo lub inne to przepraszam...
Mam nadzieję, że się spodobało.

niedziela, 12 maja 2019

3. Miliony łez... Co ja mu takiego zrobiłam?


Dwa dni później.
*Piotrek*
Dziś jest piątek i Banach dał mi wolne ze względu na Martynę. Fajnie, bo...bo dostałem informację, że Martynka się wybudziła i zamierzam ją teraz odwiedzić oraz dowiedziałem się, że Kubie grozi ponad 10 lat więzienia!
Wchodzę do sali obserwacji.
  -Cześć Martynka! -daję jej całusa w czoło.
  -Hej, Piotruś, co tu robisz?-odwzajemnia mi.
  -Wczoraj lekarze dali mi informacje o tym, że się obudziłaś oraz policjanci dali mi inf o tym, że Kubie grozi ponad 10 lat więzienia i zakaz zbliżania się do Leśnej Góry! -mówię.
  -Naprawdę?
  -No
  -To super!
  -No. A kiedy wychodzisz?
  -Prawdopodobnie pojutrze, ale...-po 'ale' przygryzła nerwowo wargę i z oka popłynęła jej łza.
  -Hej! Co się stało? Martynka.?-siadam na brzegu łóżka.
  -...Ale przez długi czas nie będę mogła pracować w karetce a przecież wiesz jak bardzo to kocham... -dokończyła swoje poprzednie zdanie i z oczu lecą już jej miliony łez po czym wtula się we mnie.
-Przez ile czasu nie możesz pracować?? -pytam.
  -Miesiąc, albo trzy tygodnie. -pociąga nosem.
Dwa dni później.
9:00
*Martyna*
Piotrek napisał, że zaraz przyjedzie, bo wziął wolne. Czuję się lepiej, ale głowa mnie nadal boli, tak samo jak noga. Mogę chodzić oczywiście, ale nie mogę nadużywać. Ciągle zadaję sobie jedno pytanie 'Co ja mu takiego zrobiłam, że on specjalnie chciał i dokonał tego, że się na tych schodach wywaliłam???
Nie wiem do prawdy. Jedyny plus, że dziś wychodzę! Nareszcie... Cała reszta rzeczy, o które wspomniałam jest minusami... Ktos puka w szybę. Spoglądam i uśmiecham się. Piotrek wchodzi. Nie mogę się doczekać ślubu.
  -Cześć Martynka! -mówi i daje mi budziaka w usta.
  -Hej Piotruś-odpowiadam.
  -Mam wypis! Zbieraj się do domku!
  -OK
W domu.
*Piotrek*
Zrobiłem obiad i zjedliśmy. Martyna chciała byśmy pojechali do sklepu.
  -Nie powinnaś odpoczywać?-pytam troskliwie.
  -No...może...w sumie jestem zmęczona
  -No właśnie, więc idź się lepiej połóż!
  -Dziuniu nie jesteś moim szefem! -żartobliwie zwraca się do mnie.
Nagle ktoś puka do drzwi.
  -A kto to? -pytam cicho.
  -Nie wiem...
Patrzę przez wizję... Wzdycham ciężko...
   -To ON!
   -Kto?!
   -... Kuba...
   -Nie wpuszczaj go! Nie chcę go widzieć! -krzyczę.
  -ĆŚŚŚ... Może jak będziemy cicho to pójdzie.
Widzę, że Martyna ma łzy w oczach.
  -A może... Idź się schowaj w łazience tylko nie zamykaj drzwi, a ja otworzę i zobaczę czego ON chce-podsuwam pomysł.
  -Ale...
  -Inaczej nigdy nie da nam nigdy spokoju.
  -No dobrze
Martyna poszła do łazienki a ja otworzyłem drzwi.
  -Czegoś tu przylazł?!! Co z policją?
On uśmiecha się szyderczo.
   -I z czego się cieszysz??!! -nie dowierzam.-Człowieku!!! Grozi ci ponad 10 lat więzienia!!
  -Zwiałem im!!! I co teraz zrobisz???!! Nic!! I dobrze!!
   -Zrobię zrobię, żebyś wiedział!!
Zamknąłem drzwi. Poszedłem do Martyny i udaliśmy się razem do sypialni...i...poprawiliśmy sobie humor...
---------------------------------------------------------
Taki rozdział na 461 słów. Mam nadzieję, że się spodoba.
















Rozdział 2. NIEPRZYPADKOWY WYPADEK


7:50
*Martyna*
Wchodzę do bazy z Piotrkiem. Wszyscy inni już są. Przebieramy się i od razu otrzymujemy pierwsze wezwanie.
   -21 S zgłoś się!
   -Zgłaszam się!
   -Wypadek na ulicy Polnej 1, potrącenie rowerzysty!
   -Jasne, przyjąłem, jedziemy-odpowiada Banach.-Martyna, Kuba! Do karetki!
Na słowo 'Kuba' przewracam oczami i odwracam się do Piotrka i przytulam go, po czym wychodzę.
15 minut później.
   -Martyna przygotuj ampułkę relanium!-wydaje mi polecenie doktor.
Szukam w plecaku i orientuję się, że Kuba nie uzupełnił plecaka.
   -Doktorze, nie ma ani jednej-odpowiadam.
   -Jak to nie ma?!! Kuba, leć po te ampułki do bazy! -oparł.
Kuba podnosi się powoli tylko idzie w stronę bazy.
   -Tylko wiesz, nie spacerkiem, tylko biegusiem!
Kuba zaczyna biec.
10 minut później.
   -Kuba! Gdzie Cię wcięło?! -pyta poddenerwowany już Wiktor.
...
Nie odpowiedział.
   -Martyna idź migusiem to sprawdź, tylko żeby Ciebie nie wcięło
   -Jasne! 
Pobiegłam.
*Piotrek*
Wszyscy otrzymali jakieś wezwania tylko nie ja i Adam. Pewnie pojedziemy 23 P.
5 minut później.
Słychać jak ktoś wbiega po schodach do góry, czyli tam gdzie mamy magazynek. Pewnie ten dureń Szczęsny nie dopakował torby. Po chwili słychać zgieganie ze schodów i potężny huk, który słychać było jak wybuch bomby. Ja i Adam wymieniamy przerażające spojrzenia i zrywamy się na równe nogi z bazy i zastajemy nieprzytomną Martynę z rozwaloną głową i rozlewającą się krwią z tyłu głowy oraz uciekającego Szczęsnego.
   -Wiedziałem, że to twoja sprawka!!!!-krzyczę po czym w radiu Martyny słychać głos Banacha.
   -Gdzie was wcięło?!
Adam bierze do ręki radio i odpowiada.
   -Doktorze, tu Adam, Martyna miała wypadek i to za sprawą Szczęsnego ja zaraz  przybiegnę z relanium i z Kubą! -mówi Adam biorąc do ręki ampułki, które miała nieść Kubicka. I oboje wybiegli z bazy.
   -Martynka! Słyszysz mnie? Halo!-pytam.
Nie rusza się, ani nie odpowiada... Ma zamknięte oczy. Biegnę po zapasowy plecak i torbę na górę. Zchodząc zauważam, że na tych schodach, na których Kubicka się przewróciła, jest rozlana chyba oliwa...
   -O cholera!
Zchodzę ostrożnie i opatruję jej głowę i łuk brwiowy. W czasie tego powoli otwiera oczy i zwraca wzrok w moją stronę.
   -Co się stało...-pyta nieprzytomnym głosem.
   -Kuba rozlał na schodach specjalnie oliwę i się przewróciłaś...
Zacząłem wykonywać badanie urazowe i gdy byłem przy nodze to...
   -... Auu!
Słychać karetkę i policję. Pewnie Banach wrócił z wezwania z Kubą, którego zaraz zabierze policja i z Adamem, który wymienił się z Martynką. Do bazy wchodzi Banach, Adam i za nimi Kuba wyrywający się policji.
   -Co z Martyną? -Adaś.
   -Podejrzewam zwichnięcie stawu skokowego, uraz głowy i złamanie nadgarstka... -odpowiadam i zaczynam tłumaczyć policji zdarzenie.-Jeśli chodzi o przyczynę wypadku to... On (wskazałem na Kubę) rozlał oliwę umyślnie na schodach, by zrobić Martynie krzywdę...
   -... Ja z Piotrkiem usłyszeliśmy huk i gdy wybiegliśmy, to zastaliśmy nieoorzytomną Martynę i uciekającego Kubę... Nikogo więcej nie było... -przerwał mi Adam.
   -Złożą panowie zeznania na komendzie -zwraca się jeden z funkcjonariuszy do mnie i Adama.
   -Teraz? -pytam. Chcę być przy Martynie.
   -Najlepiej jak najszybciej... Narazie pana Kubę S. zabieramy na komisariat-ogłasza drugi policjant.
   -Adam leć po nosze! -przerywa Banach. Adam wybiega z bazy i po chwili wraca. Ładujemy delikatnie Martynę na deskę. Adam prowadzi a ja jestem z tyłu z doktorem.
Po pięciu minutach.
   -Adam ile jeszcze??!! -pytam zdenerwowany.
   -Jest spory korek...
Martyna nagle dostaje drgawek.
   -Co jest??! Martynka!!! -wpadam w panikę.
   -Cholera jasna!!!! Krwotok wewnętrzny, musi jak najszybciej trafić na blok operacyjny!!!!
I właśnie w tej chwili zamarłem... Nie dość, że jest korek, to jeszcze najbliższa mi osoba musi przejść operację, której może nie przeżyć!!
Po kolejnych pięciu dojechaliśmy do szpitala i zawozimy Martynę od razu na blok. Ja siadam zrezygnowany.
   -Piotrek dasz radę jeszcze pracować?? -pyta Banach.
   -Tak... Jakoś muszę... Dla niej!-odparłem.
   -OK to...-zaczął Adam, ale przerwała mu dyspozytorka.
   -... 21 S! Zgłoś się!
   -Zgłaszam się-Doktor.
   -Ulica Jana Matejko 17, utrata przytomności z drgawkami!
   -Jasne, przyjąłem, jedziemy!
Reszta dyżuru minęła w miarę szybko. Od razu po dyżurze udałem się do Martyny. Najpierw dowiedziałem się, że leży na obserwacji i bada ją teraz lekarz. Wchodzę do sali.
   -Dzień Dobry-mówię.
   -Cześć -odpowiada dr. Anna.
   -Jak operacja?! Kiedy ona się wybudzi??
   -Operacja przebiegła w porządku a kiedy się wybudzi...-zrobiła przerwę-... No... Powinna wybudzić się jutro, albo pojutrze...a jeśli nie...to znaczy, że... może stracić pamięć...
Znowu zamarłem... Co jeśli nie wybudzi się??



Witam was w pierwszym rozdziale! Mam nadzieję, że wam się podoba! Jak widać moja opowieść jest jedną z niewielu, w których Martyna i Piotr są razem od początku opowieści.

Info

Jeśli chodzi o opowiadania to są one mojego autorstwa. Myślałam nad pomysłami sama i od nikogo nie kopiowałam, więc jeśli ktoś ma podobną historię do mnie to jest to zwykły przypadek! Są one z mojego konta na Wattpad XxMadziankixX. Jeśli ktoś ma Wattpada to zapraszam też do czytania. 

Rozdział 1.Opis Bohaterów


Piotrek Strzelecki- główny bohater, 25 letni brunet o brązowych oczach. Jest wysoki, wysportowany, szpupły i przystojny. Ma on narzeczoną Martynę (25 rozdział- ślub) oraz córkę Lenę (7 rozdział- narodziny). Piotrek bardzo kocha Martynę i Lenkę. Jest on bardzo dobrym kierowcą ratownikiem karetki 20 S oraz 21 S. Ma on tylko tatę oraz dwóch braci (Grześka 30 lat i Bartka 22 lata) z którymi za bardzo nie utrzymuje kontaktu. Miał wiele dziewczyn, w tym Gabi.

Martyna Kubicka (Strzelecka od 25 rozdziału) - główna bohaterka, 25 lat, średniego wzrostu brunetka o brążowych oczach. Jest chuda i prześliczna i uparta. Ma ona męża i córkę Lenę (Roczek). Ma też mamę i tatę. Jest świetną lekarką zespołu 20 S i ratowniczką zespołu 21 S. Ma ona dwie siostry (Ola 21 lat, Monika 31 lat), oraz brata (Adam 27 lat). Nie jest egoistką, bardziej interesuje się dobrem bliskich. Od dziecka marzyła, by zostać ratowniczką, ale jej ojciec był temu z początku przeciwny. W końcu Martyna miała dosyć jego sprzeciwu i mając 18 lat wyprowadziła się od rodziców. Potem poznała Marcina, który był prawnikiem, jak jej ojciec. Z początku był taki jak Piotrek, opiekuńczy, miły, słodki, kochany, lecz po dwóch latach związku z Martyną zaczął ją bić i wyzywać. Stał się bardzo niebezpieczny, dlatego Martyna z nim zerwała mając lat 21. Dalej studiowała medycynę. Potem poznała Rafała, który był strażakiem. Martyna była z nim przez 4 lata swojego życia, lecz gdy stała na bombie (Na Sygnale odcinek 64, 65 i 66) zrozumiała, że kocha Piotrka, dlatego będąc w szpitalu po operacji po wybuchu bomby (odcinek 67) zerwała z nim zaręczyny. Po roku bycia z Pioterkiem stała się najszczęśliwą kobietą na świecie. Jest w niej zakochany Kuba.

Adam Wszołek- bohater drugiego plamu. 27- letni średniego wzrostu brunet. Ma żonę Basię (27 lat), synka Teodora (2 lata) oraz siostrę Martynę (25 lat). Jest dobrym ratownikiem zespołu 21 S oraz kierowcą 20 S. 

Basia Wszołek- bohaterka drugiego planu. 27 lat. Ma męża i syna. Jest dobrą pielęgniarką. Ma przyjaciółkę-szwagierkę Martynę. Nie ma rodzeństwa.

Wiktor Banach- Bohater drugiego planu. 41- letni lekarz karetki 21 S. Bardzo kocha Annę (40 lat). Ma 18-letnią córkę Zosię. Jego żona zginęła w Himalajach, gdy Zosia była malutka. Jest przyjacielem Piotrka i Martyny. Traktuje wszystkich dobrych pracowników z szacunkiem.

Anna Reiter- 39-letnia, wysoka, szczupła blondynka. Lekarka zespołu 24 S. Kocha bardzo Wiktora. Miała męża Stanisława Potockiego, z którym się rozwiodła.

Gabriela Morawska- 27- letnia blondynka. Nienawidzi Martyny i knuje cały czas co zrobić, by Piotrek do niej wrócił i raz na zawsze pozbyć się Martyny

Kuba Szczęsny- 28-letni niski ciemny blondyn o zielonych oczach. Cały czas knuje jak tu pozbyć się Piotrka i zdobyć serce ślucznej brunetki Martyny.

Zosia Banach- trzecio planowa bohaterka. 18 lat. Blondynka, zakochana w Nowym. Ukrywa to przed ojcem.



Reszta bohaterów taka sama jak w serialu. I nie chce mi się dalej rozpisywać.
       

Witam na moim blogu!

Witam was na nowym blogu! Będę tu wrzucała nie tylko opowiadanie mojego autorstwa, ale i zdjęcia z nadchodzących odcinków Na Sygnale! Mam nadzieję, że wam się będzie podobał! 

5. Niespodzianka! Dobra, czy zła??

Następnego dnia. *Martyna* 6:30 Budzę się. Piotrek leży i bawi się moimi włosami. Stwierdziłam, że powiem mu o dziecku po dyżurze dziś,...